Historie pacjentów Doktora Norberta Szalusia

Jeśli jesteś pacjentką/pacjentem doktora Norberta Szalusia i chciałabyś/chciałbyś opisać Swoją historię, która zostanie opublikowana na tej stronie to prosimy prześlij ją na adres email: kontakt@pacjencidoktoraszalusia.pl. Prześlij nam Twoje Imię, wiek, kiedy rozpoznano chorobę, od kiedy jesteś pacjentką/pacjentem doktora Szalusia i opisz Swoją historię choroby i leczenia.

Prosimy, nie przesyłaj nam żadnych danych wrażliwych jak adres, nr telefonu, numer PESEL lub np. badania lekarskie. Wiadomości z tego typu informacjami będziemy zmuszeni usunąć.

Agnieszka, 43 lata  

Rak piersi wykryty w 2020 roku, pod opieką doktora Szalusia od czerwca 2021 

Dzięki doktorowi zdecydowałam się na chemioterapię. W czasie leczenia onkologicznego (chemioterapia, radioterapia, hormonoterapia) wspomagałam się immunoterapią u dra Szalusia. Zależało mi na wyzdrowieniu i braku skutków ubocznych, to się udało, jedynym skutkiem ubocznym chemioterapii była utrata włosów. Po skończeniu leczenia chemią białą i radioterapii, czyli w roku 2022 miałam tak dobre wyniki, że wróciłam na siłownię i wybrałam się na wędrówkę po szkockich górach. 

Katarzyna, 41 lat 

Od kwietnia 2024 roku choruję na raka piersi złośliwego z przerzutami do węzłów chłonnych. Pacjentką dr Szalusia jestem od lipca 2024 roku. Od samego początku doktor ujął mnie swoim merytorycznym podejściem do mojej choroby, swoją życzliwością i troską o moje zdrowie. Pan doktor wspierał mnie, rzeczowo przedstawił schemat mojego leczenia, sposób wsparcia mojego organizmu w trakcie chemioterapii i radioterapii. Początkowo chciałam zrezygnować z chemioterapii oraz radioterapii, ale pan doktor bezwzględnie zalecił abym tego nie robiła, opisywał jakie są pozytywne działania chemioterapii oraz radioterapii, przedstawiał fachowe badania naukowe. Ostatecznie tylko dzięki niemu zdecydowałam się na systemowy sposób leczenia w szpitalu w Łodzi. Dodatkowo do doktora Szalusia jeździłam na wlewy witaminowe oraz realizowałam zalecaną terapię. Miałam dwie operacje w maju i w lipcu. Radykalną mastektomię lewej piersi oraz usunięcie lewych węzłów chłonnych. Następnie przeszłam chemioterapię razem 14 cykli, w połowie stycznia zakończyłam chemię. W trakcie leczenia miałam bardzo dobre wyniki krwi, czułam się dobrze, badanie maintrac wykazało mało komórek rakowych krążących w organizmie, w tym komórek rakowych macierzystych. Wyniki badania USG serca, po przebytej chemii były bardzo dobre, a leki które dostałam w szpitalu były bardzo kardiotoksyczne (doksycyklina) Wyniki tomografii komputerowej, robionej w trakcie chemioterapii, były dobre, nie pokazały dalszych przerzutów. 

Pan doktor zawsze służył radą, odpisywał na wszystkie moje maile, odpowiadał na każde moje pytanie oraz przyjmował mnie do siebie do gabinetu, gdzie udzielał mi bezpłatnie porad.  

Dla mnie jako pacjentki fakt, że mogłam dodatkowo, oprócz leczenia szpitalnego, realizować terapię w Immunomedice u doktora Szalusia był niezmiernie ważny. Dzięki niemu czułam się silna, czułam, że mam wsparcie i uzyskuję fachową pomoc, a robione wlewy bardzo wzmacniały mój organizm. Uważam, że tylko dlatego tak dobrze zniosłam ten ciężki w moim życiu okres. Obecnie jestem przed radioterapią i jestem załamana faktem, że nie mogę kontynuować leczenia u doktora Szalusia. Czuję się oszukana przez system.  Zabrano mi prawo do decydowania o sposobie leczenia. Odebrano mi prawo wyboru, wyboru który pacjenci w innych krajach mają. Dlaczego my nie możemy mieć? 

Dorota 

Dr Szaluś jest absolutnie wybitnym lekarzem. Wyprzedza onkologię o 20 lat. To, co dzisiaj w Polsce jest w fazie badan klinicznych, ciekłą biopsję do monitorowania postępu choroby nowotworowej, Dr Szaluś stosuje od 20 lat. Ale przede wszystkim doktor wie, że faworyzowana teoria somatyczna nowotworów nie jest wystarczająca do opisu tego zjawiska. Konieczne jest wzięcie pod uwagę równań energetycznych (teorii metabolicznej) oraz uwzględnienie istnienia macierzystych komórek nowotworowych. Dopiero wyniszczenie obu typów komórek przy jednoczesnym minimalizowaniu poziomu glukozy i glutaminy może wyleczyć pacjenta. Dlatego kiedy tylko istnieje terapia niszcząca krążące komórki nowotworowe: chemia czy radioterapia (75% przypadków), Doktor zawsze poleca z niej korzystać, a równocześnie u niego niszczyć komórki nowotworowe macierzyste, co czynimy. 

Tradycyjna medycyna nie wynalazła niestety chemii na mój, bardzo rzadki nowotwór, więc NFZ zaproponował mi, tak zwane cokolwiek „dajemy to pacjentkom, które bardzo chcą być leczone” słowa konsultanta z NCO. Czyli „na pocieszenie, że może stanie się cud i zadziała, bez żadnych naukowych podstaw.” Też według W.H.O oraz AI nie ma chemii na RIAS. Więc moją jedyną szansa jest niszczenie komórek macierzystych nowotworowych pod kontrolą Dr Szalusia i monitorowanie sytuacji ciekłą biopsją, aby nie dopuścić do przerzutów. Dzięki tym działaniom pod okiem Dr Szalusia, żyję. 

Nie wiem też, jak Pan Doktor wychodzi na nas finansowo, nie zdzierając z nas. Pamiętam, że nim dostałam termin do doktora, za płynna biopsję wykonaną w innym ośrodku zapłaciłam dużo więcej niż w Immunomedice. Do tego konsultacje dla pacjentów są darmowe. Wszędzie dookoła jest drożej. Część metod leczenia dostępna jest tylko u Doktora. 

Dla mnie nie ma innej naukowo umotywowanej drogi dającej mi szansę na życie. Na szczęście trafiłam na tego wybitnego lekarza z wizją, która wyprzedza epokę. Tacy ludzi nie rodzą się w każdej dekadzie. A do tego jest wspaniałym człowiekiem. Ma serce dla pacjenta, co też ma wielkie znaczenie w procesie leczenia pacjentów. Dr Szaluś jest moim bohaterem 

Katarzyna 

Jestem pacjentką onkologiczną – przeszłam dwie różne choroby nowotworowe. Pierwszą, bardzo zaawansowaną (ziarnica złośliwa), w wieku 7 lat, a kolejną – tzw. nowotwór wtórny – w wieku 33 lat. Pod opieką doktora Szalusia jestem od ponad 4 lat, a pod opieką Narodowego Centrum Onkologii w Gliwicach – ponad 5 lat. Wcześniejsze leczenie – w 1993roku – Onkologia dziecięca w Bydgoszczy. Leczona byłam na dziecięcej onkologii w Bydgoszczy.

Jestem matką, żoną, a zawodowo – dziennikarką, wykładowcą akademickim i szkoleniowcem. Z racji mojej profesji rzetelna wiedza, badania naukowe, bezstronność i transparentność są dla mnie jednymi z najważniejszych wartości. Podobnie jak brak zgody na szarlatanerię, niepotwierdzone terapie czy znachorstwo.

Dlatego jako jedna z setek pacjentów zmuszona jestem zareagować na niesprawiedliwe potraktowanie doktora Norberta Szalusia. Nie jest on bowiem oszustem ani szarlatanem, jak nazwano go w mediach oraz niestety pomówiono.

Jak wspomniałam, jestem ozdrowieńcem po dwóch różnych chorobach nowotworowych. System opieki zdrowotnej do niedawna całkowicie mnie nie obejmował – dopiero niedawno otwarty został punkt w NCO w Gliwicach, gdzie zapraszani są tzw. młodzi dorośli po leczeniu onkologicznym w dzieciństwie:

https://gliwice.nio.gov.pl/instytut/pierwsza-w-polsce-poradnia-onkologiczna-dla-mlodych-doroslych

Szanowni Państwo- sam fakt powstania tej poradni w Gliwicach, której celem jest wsparcie osób po przejściu choroby onkologicznej w dzieciństwie, świadczy o tym, jak istotna jest opieka nad pacjentami z grupy wysokiego ryzyka. We współpracy z gronem specjalistów prowadzi się tam diagnostykę powikłań po leczeniu onkologicznym, obejmującą m.in. zaburzenia neurologiczne, endokrynologiczne, kardiologiczne, laryngologiczne, okulistyczne, hematologiczne i pulmonologiczne. Prowadzona jest w tej poradni również profilaktyka nowotworów wtórnych oraz kolejnych pierwotnych.

System jednak nie uwzględnia wsparcia dla takich osób jak ja. Niestety, ja mam już prawie 39 lat i nie kwalifikuję się do korzystania z tej poradni. Placówka ta powstała – jak podkreśla wielu lekarzy – ponieważ u osób, które w dzieciństwie przeszły leczenie onkologiczne, ryzyko nowotworów wtórnych jest bardzo wysokie.

Tak jak jest zresztą dla wielu pacjentów po chorobie, którzy „monitorowani” są przez 5 lat. Niestety nie wspierani a jedynie kontrolowani czy rak nie wrócił…

W moim przypadku doktor Szaluś był jedynym lekarzem, który bardzo skrupulatnie:

● najpierw wspierał leczenie akademickie (radjojodoterapi, tomografia w NCO w Gliwicach oraz diagnostyka w tamtym ośrodku),

● przez kolejne lata regularnie monitorował moje zdrowie, zlecał badania (poszerzona morfologia),

● pomagał mi w czasie COVID-u oraz w przypadku innych dolegliwości.

Ponad 4 lata temu opłaciłam pierwszą konsultację, ale przez cały ten czas miałam kilkanaście konsultacji oraz dziesiątki maili z pytaniami, na które inni lekarze mi nie odpowiadali (np. co można przed kontrolą i scyntygrafią, czy mogę korzystać z określonych zabiegów kosmetycznych). Doktor Szaluś odpowiadał mi całkowicie nieodpłatnie.

Nigdy nie proponowano mi zakupu jakiegokolwiek urządzenia, o czym mowa w reportażu TVN. Kiedyś zapytałam doktora o polecany suplement – odradził mi go, ponieważ po zbadaniu tematu okazało się, że brak badań naukowych na jego temat (!).

Popełniony został wielki błąd, skutkujący nie tylko pogorszeniem stanu fizycznego i psychicznego setek pacjentów doktora Szalusia, ale także pozostawieniem bez opieki takich pacjentów jak ja – pacjentów, dla których system nie oferuje absolutnie nic.

Nie chcę być zmuszona do poszukiwania naturoterapeutów po trzydniowych szkoleniach – tego zapewne nikt z nas by nie chciał. Dla mnie brak wsparcia i monitorowania przez dr Szalusia to ogromny problem, ponieważ po dwóch latach jego pracy -macierzyste komórki nowotworowe są wyzerowane – a wcześniej tak nie było. To jeden z niewielu lekarzy kompleksowo ujmujący moje zdrowie, biorący pod uwagę leczenie jakie przeszłam w dzieciństwie i jego ewentualne konsekwencje.

Jeśli doktor Szaluś naprawdę „szkodzi” pacjentom, to dlaczego moje wyniki się poprawiają i nadal żyję stosując raz w miesiącu od 4ch lat jego terapię. Chciałabym, by wybrzmiało jedno: leczyłam się konwencjonalnie – chemioterapią, radioterapią, operacją, radiojodem. Doktor Szaluś polecał mi terapię w NCO w Gliwicach. Gliwice pozytywnie zaopiniowały badania doktora. Nie jest on i nigdy nie był wrogiem medycyny akademickiej. Wszelkie tego typu pomówienia pod jego adresem są w mojej ocenie bardzo krzywdzące

Ania, 44 lata  

08.2022 – diagnoza rak jajnika, operacja, chemioterapia. 

Samotnie wychowuje dwóch wspaniałych synów w wieku 14 i 8 lat. Moja historia nie jest kolorowa. W 2022 roku w sierpniu przeszłam bardzo ciężką operację, diagnoza rak jajnika. Szok i niedowierzanie, ponieważ jestem osobą, która zawsze i systematycznie się badała a już na pewno ginekologicznie. Niestety dopadło i mnie, moi synowie mieli wówczas 11 i 6 lat. Można się jedynie domyślać, co przeżyłam… 

Po 8 cyklach bardzo silnej (czerwonej) chemioterapii byłam wyczerpana i wyniszczona do granic możliwości. NFZ zafundował mi jedynie traumę, ponieważ droga pacjenta onkologicznego w naszym kraju nijak się ma do tego co oglądamy w TV i słyszymy w radio. Pacjent onkologiczny z góry spisany jest na straty i to jest fakt. 

Po zakończeniu chemioterapii na szczęście trafiłam do doktora Norberta Szalusia, wspaniały człowiek, miły, empatyczny a przede wszystkim starający się pomóc złagodzić skutki uboczne. Posiada ogromną wiedzę nt. wspierania organizmu, budowania odporności, której tak bardzo brakuje po leczeniu chemią. Od dwóch lat jeżdżę do doktora Norberta Szalusia do Kliniki Immunomedica. Dzięki temu powoli i małymi krokami mój organizm się regeneruje, markery są stabilne i mam znacznie lepszą odporność. Doktor zawsze w kontakcie, nigdy nie zostawia bez pomocy w przeróżnych tematach zdrowotnych. Zlecił wykonanie wielu badań, których wcześniej nie miałam zrobionych, a powinny być podstawą w dalszym postępowaniu. Dzięki doktorowi czuję się coraz lepiej, nabrałam wiary, uspokoiłam się. Niestety dzisiaj odebrano mi nadzieję na lepsze jutro. Jestem przerażona, nie wiem co dalej robić, miałam ustalony schemat immunoterapii. Teraz jestem przerażona i boję się o swoje zdrowie i życie. Odebrano mi wszystko, odebrano mi poczucie bezpieczeństwa. W krajach wysokorozwiniętych takie terapie są na porządku dziennym, niestety w naszym kraju nawet jeśli trzeba za to płacić to i tak odbiorą człowiekowi ostatnią szansę. 

Doktor nigdy w życiu nie powiedział złego słowa na temat leczenia akademickiego, nigdy nie powiedział, że chemioterapia jest zła, wręcz odwrotnie, mówił, że to jest potrzebne, że to dla bezpieczeństwa. Jest wspaniałym człowiekiem, niezwykle utalentowanym i mądrym. Śledzi to co dzieje się na świecie, śledzi badania, cały czas kształci się, aby pomagać ludziom, śledzi najnowsze badania. 

Odebrano mi możliwość wyboru terapii 

Anna 

W 2019 r chorowałam na agresywnego raka piersi – podtyp tróujemny. 
Choroby onkologiczne występują w mojej rodzinie. Moi rodzice zmarli z powodu raka. 
Dlatego ja w trakcie systemowego leczenia wspomagałam się celowaną suplementacją, aby nie wyniszczyć organizmu, pomóc mu w regeneracji, chronić organy wewnętrzne, podnieść odporność oraz uzupełnić wypłukiwane przez chemię minerały i witaminy. Jestem zdania, że tylko leczenie komplementarne i podejście holistyczne do zdrowia daje najlepsze rezultaty. Jeśli nie gwarantuje wyzdrowienia to znacznie przedłuża życie i podnosi jego jakość. 
Mimo, iż miałam 100% patologiczną odpowiedź na leczenie chemią (na podstawie wyniku hist-pat), to badanie Maintrac wykonane w klinice Immunomedica wykazało podwyższoną ilość krążących i macierzystych komórek nowotworowych odpowiedzialnych za przerzuty. Aby temu zapobiec zdecydowałam się na terapie wspomagające w Immunomedica.  Dr Szaluś zaproponował terapie po długiej konsultacji i wnikliwej analizie moich badań. Dokładnie wyjaśnił mi w jakim celu stosować będziemy poszczególne preparaty. Byłam pacjentką ok 2 lat. W tym czasie wykonywaliśmy też kontrolno- monitorujące badania Maintrac i korygowaliśmy postępowanie. Wszystkie konsultacje oprócz pierwszej były potem bezpłatne. Wykraczały one często poza tylko stosowane terapie. Doktor edukuje również w kwestii zbawiennego wpływu diety, aktywności fizycznej, redukcji metali ciężkich. To lekarz o niezwykłej wiedzy i empatii o prawdziwym holistycznym podejściu.  
Jestem o tym przekonana, że wszystkie stosowane przeze mnie terapie wspomagające przyczyniły się do powrotu do zdrowia i do tego, że nie odczuwam żadnych skutków ubocznych chemioterapii i licznych operacji

Karolina 

Ja dopiero od tego roku zaczęłam współpracę z doktorem Szalusiem. Nie dokończyłam kuracji która doktor mi zalecił. 
Diagnoza 12.2022 rak potrójnie ujemny 
18 cykli chemii, operacja, radioterapia i immunoterapia do grudnia 2023 roku. 
Lekarze z Ursynowa w Warszawie powiedzieli ok listopada, że jestem zdrowa i nie umówili nawet kolejnego terminu wizyty. 
Dlatego zainteresowałam się doktorem. Zrobiłam komórki macierzyste i wyszło ich dużo (400), onkolodzy nie biorą tych wyników pod uwagę, a doktor zalecił mi wlewy z Salino, jednak ze względu na obecną sytuację nie dokończyłam stosowania wlewów.  
Cieszę się, że działamy w tym kierunku żebyśmy mogli mieć możliwość dalszego leczenia .

Joanna 

Mięsak stromalny LG 4 stopnia (przerzuty odległe) 
Ciesząc się życiem, czy nawet żyjąc z dnia na dzień, nigdy nie dopuszczamy myśli, że choroba nowotworowa nas dotknie. Przecież dobrze się czujemy, nie mamy żadnych objawów, odżywiamy zdrowo, uprawiamy sport, regularnie badamy – tak było w moim przypadku. Diagnoza to szok, płacz, niedowierzanie i milion pytań bez odpowiedzi typu – co zrobiłam nie tak, dlaczego ja…   

Do szpitala trafiłam na usunięcie mięśniaka macicy w styczniu 2023 roku. W trakcie operacji lekarze zauważyli niepokojące zmiany w obrębie sieci, pobrali wycinki. Dowiedziałam się o tym dopiero odbierając wynik histopatologiczny. Świat mi się zawalił… Zapadłam się w sobie… Nie byłam w stanie myśleć logicznie… Po kilku dniach zrobiono mi tomografię, tego samego dnia otrzymałam opis – w miąższu płucnym co najmniej 20 zmian – przerzuty odległe. Wokół macicy naciek przylegający do esicy z możliwością naciekania górnej ściany pęcherza moczowego. Lewy jajnik przylega do nacieku. W sieci większej zmiany tkankowe. Patologiczny pakiet węzłowy przy naczyniach biodrowych po stronie lewej. Decyzja – mam zostać w szpitalu na pilną operację, po czym lekarz powiedział, że nie może poświęcić mi więcej czasu, bo musi iść na operację… Kilka minut zajęło lekarzowi przekazanie mi wiadomości, a dla mnie to był koniec świata… Zostałam w pokoju niezdolna wstać. Nowotwór 4 stopnia, ostatnie stadium… Przerzuty odległe… To było miażdżące a zarazem nierealne.   

Ostatecznie usunięto mi macicę z przydatkami, pakiet węzłowy okolicy tętnicy biodrowej wspólnej lewej (naciek 10x4cm). Dokonano resekcji esicy – zmiana na długości 10cm, usunięto naciek nowotworowy sieci większej po stronie prawej w podbrzuszu o wym. ok 3x7cm. Stwierdzono naciek krezki poprzecznicy o wym. ok 10x4cm, również usunięto. Ze względu na dużą ilość zmian w płucach pozostawiono je bez ingerencji chirurgicznej. 3 razy przetoczono mi krew, nie byłam w stanie się pozbierać po dwóch operacjach przeprowadzonych w odstępie 3 tygodni.  

Po tym wszystkim usłyszałam od lekarza, że ten typ nowotworu jest bardzo rzadki, ma go poniżej 1% chorych na świecie, więc żądnej firmie farmaceutycznej nie opłaca się prowadzić badań nad lekarstwem… Konsultowałam moją diagnozę z kilkoma znanymi lekarzami. Od każdego usłyszałam, że mięsaki przede wszystkim się usuwa operacyjnie, ponieważ są niezwykle trudne do wyleczenia i charakteryzuje je skłonność do wznowy. Niestety w moim przypadku nie jest to możliwe w 100%, ponieważ mam ponad 20 przerzutów do płuc… Od jednego z tych lekarzy usłyszałam również, że leki hormonalne na mięsaka będą działały tylko przez krótki czas, następnie mięsak zacznie się rozwijać i dawać kolejne przerzuty. Ale jak to, przecież mam dopiero 42 lata… To znaczy, że dla mnie to już koniec? Tylu rzeczy nie zrobiłam, co z moimi bliskimi, nic więcej już mnie nie czeka tylko cierpienie i śmierć?  

Po szoku przychodzi złość, następnie rozpacz, a na końcu motywacja, żeby się nie poddawać – przynajmniej w moim przypadku.  
Biorę hormony, ponieważ mój nowotwór jest hormonozależny i chemia czy radioterapia na niego nie zadziała.   
Po wyjściu ze szpitala zaczęłam szukać informacji na temat wsparcia organizmu w zdrowieniu. Nigdy na temat samej choroby z obawy, że trafię na statystyki a bardzo tego nie chciałam. NIE JESTEM STATYSTYKĄ i każdemu to podkreślam. Nie obchodzą mnie takie informacje, ponieważ ja mam swój plan, w który niezłomnie do tej pory wierzę. Wymyśliłam sobie, że jeżeli zminimalizuję stany zapalne w organizmie, mój układ odpornościowy będzie mógł skoncentrować się na nowotworze. To w moim organizmie coś źle zadziałało, że wadliwa komórka nie została usunięta. To mój układ odpornościowy w pierwszej kolejności potrzebuje zaopiekowania. Pytałam lekarzy czy coś mam zmienić w życiu np. dieta, suplementy – usłyszałam, że skoro chcę wyrzucać pieniądze w błoto to proszę bardzo, moja sprawa. Pomyślałam – skoro mam nowotwór i niczego nie zmienię, to jak mogę oczekiwać, że wyzdrowieję? To mój organizm zaszwankował i nie usunął „chorej” komórki. Wspierając organizm medycyną integracyjną, biorąc leki hormonalne zalecone przez lekarza – na mój „zdrowy rozum” zdecydowanie zwiększam swoje szanse. Jak postanowiłam tak zrobiłam.  
Generalnie jestem osobą, która wszystko musi sprawdzić, upewnić się, że to co jest deklarowane jest zgodne z prawdą. Jeżeli ktoś mi powie, że jak zjem trawę to wyzdrowieję, nie zrobię tego, dopóki nie będę o tym przekonana, czyli np. nie znajdę badań potwierdzających skuteczność jedzenia trawy. 
Nie rzucam się na wszystko o czym ktoś napisze, że pomaga. Po prostu nie chcę sobie zaszkodzić i muszę być w 100% pewna podejmowanej decyzji.   
Zanim skorzystałam z medycyny integracyjnej, przeczytałam mnóstwo badań publikowanych m.in. na Pubmed na temat skuteczności wlewów z kurkuminy, salinomycyny czy innych metod. Zaczęłam szukać ośrodków oferujących wlewy, których skuteczność została poparta wieloma badaniami, do których dotarłam. Tak oto wybrałam ośrodek doktora Norberta Szalusia.  
Odkąd zaczęłam korzystać z pomocy doktora Szalusia zmiany w płucach zaczęły znikać. Na ten moment nie mam żadnej wznowy, w płucach została 1 zmiana, która się zmniejsza. Moja odporność znacznie się poprawiła. W sezonie jesienno-zimowo-wiosennym zawsze chorowałam kilka razy. Teraz, mimo iż mam nowotwór, nie dostałam nawet kataru. Nie rozumiem, dlaczego państwo polskie nie akceptuje medycyny integracyjnej (WHO również ją popiera jako kluczowy element opieki zdrowotnej). Nie korzystam z usług szamana tylko wykwalifikowanego lekarza, który jest otwarty na nowe metody proponowane oficjalnie za granicą (np. w Niemczech czy Japonii).  
Metody, których skuteczność potwierdzona jest oficjalnymi badaniami, do których każdy ma dostęp. Mój lekarz prowadzący mówi, że to cud, natomiast ja jestem przekonana, że to połączenie medycyny akademickiej z integracyjną daje taki rezultat.  
Nowotwór zmusił mnie do zatrzymania i zastanowienia się nad życiem. Zwolniłam tempo, zaczęłam dbać o swoje potrzeby, odkryłam nową pasję. Zaczęłam zwracać uwagę na drobne rzeczy i cieszyć się nimi. Pragnę odkrywać, próbować nieznanego, cieszyć się z bliskości rodziny i przyjaciół, żyć najlepiej jak się da. Pamiętajcie o tym, żeby przede wszystkim zadbać o siebie w tym pędzącym świecie, wtedy będziecie mieli siłę na wszystko, czego Wam z całego serca życzę.

Agnieszka, 49 lat 

Początek 2022 rok – diagnoza – rak piersi trójujemny o dużej złośliwości, wczesne stadium. Podjęte leczenie – chemioterapia neoadjuwantowa, mastektomia. 

Po otrzymaniu wyników biopsji, onkolog zasugerował, żeby nie zwlekać z rozpoczęciem chemioterapii. Nie miałam za wiele czasu do namysłu, rozpoczęłam chemioterapię i cały czas poszukiwałam co ja sama mogę więcej dla siebie zrobić. Niestety rozmowa z onkologiem prowadzącym nie dawała mi satysfakcjonujących odpowiedzi. Myślę, że większość z nas z tym się spotkała – jeść to co wcześniej bez zainteresowania co pacjent jadł, żadnych suplementów no ewentualnie witamina D3 (2000 IU), żyć tak jak przed chorobą. Szukałam dalej i w końcu trafiłam do kliniki Pana Doktora Szalusia. Omówiliśmy wspólnie plan leczenia zlecony mi w szpitalu w moim mieście. Mimo obaw, Pan Doktor upewnił mnie, że jest to słuszna droga. Wiedziałam też, że potrzebuję dodatkowego wsparcia organizmu w trakcie chemioterapii. Rozpoczęłam równolegle terapię komplementarną, o którą poprosiłam Pana Doktora. Zaczęłam dobrze znosić chemię, a po każdej wizycie w Immunomedice czułam się jak nowonarodzona. Zastosowane leczenie miało na celu wzmocnienie i ochronę organizmu oraz niszczenie nowotworowych komórek krążących i macierzystych. Dzięki niemu skutki uboczne chemioterapii zostały ograniczone do utraty włosów. Nie miałam nudności, problemów z apetytem, neuropatii. Mogłam w zaplanowanym terminie przejść operacje, ponieważ wszystkie wymagane parametry wróciły do normy.   

Uważam, że wszystkie podjęte działania, zmiana stylu życia, diety, suplementy i leczenie klasyczne wsparte terapią uzupełniającą w Immunomedice zaowocowały całkowitą odpowiedzią na leczenie – w wyniku badania patomorfologicznego napisano, że nie stwierdzono raka. Wg systemu byłam ZDROWA! To był ogromny powód do radości, ale jednocześnie dobrze zdawałam sobie sprawę, że to nie jest tak, że to czego nie widać nie istnieje. Teraz wg systemu pozostały mi tylko badania obrazowe, czyli sprawdzanie, kiedy pojawi się przerzut, a ja miałam inne plany niż czekanie na przerzuty. 

Na różnych etapach leczenia, jak również przed jego rozpoczęciem, sprawdzałam komórki krążące i komórki macierzyste. Pierwsze dwa badania w bliskim odstępie czasu od siebie, (bo chciałam też sprawdzić wrażliwość komórek na leki), wykonałam na własną rękę zanim trafiłam do Doktora. Co było dla mnie niepokojące to bardzo duży wzrost komórek po biopsji na przestrzeni 8 dni. Po zakończeniu leczenia, jakieś 2 miesiące po operacji ilość komórek nowotworowych krwioobiegu wręcz mnie przeraziła. Dzięki leczeniu zastosowanemu przez Pana Doktora udało się obniżyć znacząco poziom komórek krążących, ale co najważniejsze badania nie wykazywały obecności komórek macierzystych. W ostatnim badaniu pojawiła się po raz pierwszy niewielka ilość komórek macierzystych i w tym właśnie momencie, kiedy czułam, że mogę być spokojna, otoczona opieką Pana Doktora, zostałam pozbawiona możliwości leczenia 

Dominika, 51 lat 

Od 4 lat pacjentka dr Szalusia 
Rozpoznanie choroby nowotworowej – trójujemny rak piersi oraz mutacja BRCA 1. Zastosowane leczenie: chemioterapia, radykalna operacja podskórna z rekonstrukcją jednej piersi oraz profilaktyczna operacja podskórna z rekonstrukcją drugiej piersi, radioterapia, usunięcie profilaktyczne przydatków. Po operacji wynik histopatologiczny – czysto. Mimo to zlecono radioterapię. 

Leczenie u dr Szalusia rozpoczęło się po operacji, a przed radioterapią, którą zniosłam bardzo dobrze. Polegało na wlewach z resweratrolu oraz kwasu salinomycynowego. Po zakończeniu radioterapii, po około 4-5 tygodniach wykonano badanie Maintrac komórek krążących i macierzystych. Wynik wskazał podwyższoną wartość komórek krążących (nieznacznie ponad normę) oraz zerową wartość macierzystych. 
Doktor Szaluś z uwagi na niewielkie możliwości przeciwdziałania przerzutom w raku niehormonalnym (w Gliwicach zlecono mi 6 wlewów z Osporilu co pół roku jeden), zlecił przyjmowanie doustne AHCC – wyciągu z shitake, probiotyków, kurkuminy w możliwie dużych dawkach oraz zachowawczo raz na miesiąc lub 2 miesiące (w zależności od funduszy) wlew z kwasu salinomycyny oraz przed kolejnymi operacjami rekonstrukcyjnymi 1-2 razy do roku wlew z resweratrolu. 
Kilka razy przed i po wlewach udało mi się zrobić badanie markerów CA 15-3, które jest w normie jednak za każdym razem kilka dni przed wlewami wynik był wyższy o 2-3 punkty w stosunku do badania wykonanego tydzień po podaniu salinomycyny. Wyniki te przekonały mnie do słuszności kontynuacji leczenia, które doktor zaplanował na 5-7 lat. Nie zdążyłam się podzielić tą informacją z doktorem

Zbigniew, 69 lat  

Rak prostaty rozpoznany w 2015 roku – zaawansowany. Radioterapia. Do Dr Szalusia trafił w 2016 roku. Od tamtej pory, przez dziewięć lat leczony przez Dr Szalusia z bardzo dobrym skutkiem do lutego 2025 roku. Systematyczne kontrole w Szpitalu Onkologicznym. Jesteśmy przerażeni tym, co się stało? Nie wiem, czy doczekamy powrotu pana Doktora

Magdalena, 56 lat  

Marzec 2021 – rozpoznanie nowotwór lewej piersi Her 2+ 
Rozpoczęcie leczenia – Gdyńskie Centrum Onkologii (chirurgiczne i chemioterapia) 
Kwiecień 2021 – wizyta u dr. Szalusia i rozpoczęcie terapii wspomagającej – to zawieszenia działalności – czyli do Marca 2025 
Kwiecień 2022 – zakończenie terapii akademickiej (3 zabiegi chirurgiczne – łącznie z mastektomią i cykl chemii w/g schematu leczenia HER2+) 

Korzyści terapii wspomagającej w naszym odczuciu: 
– oczywiście duże wsparcie psychiczne, większa świadomość 
– brak komplikacji / powikłań pooperacyjnych – gojenie rany itd. 
– minimalizacja skutków ubocznych chemii (lekarze byli zachwyceni tym jak żona znosi leczenie) 
– kontrola komórek macierzystych i krążących 
– oszczędności dla NFZ – nie trzeba było podawać np. leków przeciwwymiotnych, wykonywać dodatkowych badań, udało się uniknąć możliwych komplikacji, szybszy powrót do sił. 

Skutek „uboczny” terapii wspomagającej to przebiegnięcie maratonu niespełna 6 miesięcy po zakończeniu terapii (Berlin Wrzesień 2022) – myślę, że bez suplementacji byłoby to niemożliwe i raczej nie zdarza się często pacjentom po obciążającej chemioterapii.

Daniel, 46 lat 

Diagnoza onkologiczna w 2022 roku. U doktora Szalusia od września 2023. 

Mój nowotwór jest niezwykle rzadki i nietypowy, co sprawia, że nie istnieją dla niego standardowe, powszechnie przyjęte protokoły leczenia. Na swojej drodze spotkałem wielu wybitnych lekarzy, którzy z pełnym zaangażowaniem starali się mi pomóc. Niestety, ich opinie dotyczące optymalnej terapii były diametralnie różne – część specjalistów rekomendowała chemioterapię i radioterapię, podczas gdy inni zdecydowanie je odradzali. 
Jednym z lekarzy, których miałem okazję poznać, był dr Norbert Szaluś. Jego podejście do mnie jako pacjenta cechowało się profesjonalizmem, kompleksowością oraz otwartością na różne aspekty terapii. Przyjął mnie dopiero wtedy, gdy dostarczyłem komplet badań wraz z wynikiem histopatologicznym, podczas gdy ja naciskałem na wcześniejszą konsultację. Nigdy nie odradzał mi korzystania z leczenia konwencjonalnego, lecz przeciwnie – doradzał, jakie dodatkowe działania mogę podjąć, aby lepiej tolerować terapię i zwiększyć swoje szanse na poprawę stanu zdrowia. Poświęcał mi wiele czasu zarówno podczas wizyt osobistych, jak i konsultacji telefonicznych, a wszystkie jego zalecenia były oparte na wynikach badań laboratoryjnych i obrazowych. 
Dzięki terapii prowadzonej przez doktora Szalusia, poziom zarówno nowotworowych komórek macierzystych, jak i krążących komórek nowotworowych systematycznie się obniża. Jego rola w moim procesie leczenia nigdy nie polegała na zastępowaniu medycyny akademickiej, lecz na jej uzupełnianiu i wspieraniu 
Zarzuty dotyczące rzekomego wyłudzania pieniędzy są całkowicie bezpodstawne i niezgodne z rzeczywistością. Sam doktor, bazując na moich kolejnych wynikach badań, sugerował stopniowe ograniczenie częstotliwości wizyt w klinice. Kiedy to ja, z własnej inicjatywy, nalegałem na dodatkowe zabiegi, jasno i uczciwie informował mnie, że nie ma takiej potrzeby 

Dorota, 59 lat 

 Jestem pacjentką dr Szalusia od czerwca 2024 r.  

19 marca 2024 r. w Centrum Onkologii im. Marii Curie-Skłodowskiej w Warszawie zdiagnozowano mnie na raka złośliwego piersi, rak zrazikowy naciekający, G1(3+1+1) z przerzutami do węzłów chłonnych, do kości i do otrzewnej. Stwierdzono u mnie IV stadium raka, a więc nie byłam operacyjna i otrzymałam wówczas skierowanie na leczenie paliatywne wraz ze skierowaniem do hospicjum. Od tego momentu do czerwca byłam unieruchomiona ze względu na kacheksję, śmiertelny poziom hemoglobiny jak również wodobrzusze. Zastosowano wówczas wobec mnie leczenie hormonalne w postaci leku o nazwie lametta i abemacyklib pod nazwa Verzenios. W czerwcu 2024 r. dotarłam do Immunomedici, w której to zostałam otoczona opieką Pana doktora Norberta Szalusia. Terapia uzupełniająca, którą mi zalecił bardzo wsparła moje dotychczasowe leczenie i zaczęła dawać bardzo duży progres w poprawie zdrowia. Wróciła siła, energia, poprawiły się wyniki, wróciło życie. I trwało to tak do końca lutego 2025 r. To co się teraz stało nie potrafię skomentować, brak jakichkolwiek słów. Po prostu odebrano mi lekarza to tak jakby odebrano mi życie. Nie wiem, jak będzie.

Anna, 39 lat 

Rozpoznanie choroby – sierpień 2021
Rozpoczęcie wspomagania u Dr Szalusia – lipiec 2022 
Po zdiagnozowaniu u mnie złośliwego nowotworu piersi podczas pobytu w Polsce na wakacjach, podjęłam leczenie w kraju, w którym mieszkam, czyli Wielkiej Brytanii. 
Ze względu na mój opór przed rozpoczęciem leczenia chemioterapią, po półrocznym odwlekaniu decyzji zdecydowałam się rozpocząć podstawowe leczenie które oferuje NHS. 
Jeszcze przed leczeniem konwencjonalnym wspomagałam organizm, edukowałam się, szukałam możliwości i wsparcia jak mogę sobie pomóc. Dzięki ogromnej pomocy ze strony bliskich, znajomych, literatury mogłam spokojniej przechodzić ten trudny dla mnie okres.  
Tuż przed zakończeniem chemioterapii, dowiedziałam się o Doktorze Szalusiu, z którym niezwłocznie się skontaktowałam i tak zaczęłam przylatywać co 3-4 tygodnie do Warszawy. Nie jest to dla mnie łatwy moment w życiu, ponieważ przerwałam pracę zawodową, musiałam znaleźć kogoś do opieki nad dziećmi, miałam dodatkowe koszty związane z przelotem, zakwaterowaniem, transportem itp. Jednak miało to swoje przełożenie na moje wyniki. 
Do tej pory Doktor udzielił mi wielu wskazówek, porad, jego wsparcie w postaci dodatkowego leczenia powoduje, że mój stan jest stabilny, zauważył, że leczenie, które otrzymywałam w UK przestało działać (guzy zaczęły się powiększać), to dzięki niemu zmieniono mi chemioterapeutyk. Pan Doktor służył mi swoją wiedzą za każdym razem, kiedy jej potrzebowałam. 
W tym momencie wróciłam z kilkudniowego pobytu w Polsce, gdzie odwołano mi wizytę z wiadomych już przyczyn. 
Jest mi niezwykle przykro, że doszło do takiej sytuacji, że takie rzeczy wydarzają się w kraju, który bardzo cenię, ale już tylko pod kilkoma względami. 
Z tego względu będę musiała zmienić swój kierunek do innego kraju, bardziej przychylnego pacjentowi onkologicznemu, gdzie można łączyć leczenie akademickie równolegle wspierając organizm przed skutkami ubocznymi chemioterapii. 
Dodam, że jest więcej takich osób jak ja i tym samym będziemy finansowo wspierać naszych „sąsiadów”. 
Myślę, że osoba/y odpowiedzialne za pozbawienie możliwości pomagania pacjentom onkologicznym, które znalazłyby się w takiej samej sytuacji lub członkowie ich rodzin, bez wahania podjęliby próby szukania dodatkowych rozwiązań poza tymi, które oferuje medycyna akademicka. 
Ktoś „wyżej” ma wobec nas wszystkich swoje plany i każdy z nas w tym ostatnim momencie będzie musiał sobie spojrzeć w oczy i odpowiedzieć za podjęte decyzje lub ich brak. Pozostaje mi życzyć czystego sumienia i dużo zdrowia. 

PS. Dodam jeszcze, że osiągając kolejne sukcesy zawodowe na Wyspach, gdzie polskie nazwisko zostaje docenione przez środowisko angielskie, pozostaje mi krytycznym działaniem rozpowszechniać na większą skalę, to co zadziało się w tak ważnej dla mnie sprawie. 

Agata, 48 lat

Rak piersi. Do Doktora trafiłam w lutym 2023 r., rok po diagnozie rozsiewu choroby, w sytuacji zmiany linii leczenia w związku z błędnie opisanym w szpitalu TK (overdiagnosis).
Po weryfikacji wyniku (USG) Dr Szaluś umotywował mnie, że warto zawalczyć o utraconą linię, która działała skutecznie (guz zmniejszył się nieco, „zniknął” węzeł nadobojczykowy, skóra zagoiła się, choć czułam, że między chemiami stawała się tkliwa, co niepokoiło).
Dzięki Doktorowi znalazłam odwagę, aby poprosić onkolog o powtórzenie TK. Po weryfikacji odzyskałam poprzednią linię leczenia (jestem na niej do dziś, już dwa lata, łącznie 3).

Wyniki Maintrac na start:
Komórki krążące: 1150, macierzyste: 1550
Włączona terapia – salinomycyna, za jakiś czas, dodatkowo onkotermia. Także kurkumina i resveratrol.
Wrzesień 2023:
Krążące: 3050, Macierzyste: 0 (!)
Włączyłam za radą Doktora antyhormon (kiedy poprosiłam o receptę za jakiś czas, onkolog zapisała chętnie i pytała kto mi tak dobrze doradza).
Rozważam operacje, także za radą Doktora. Systemowo przy rozsiewie nie jest rekomendowana.
Operacja kwiecień 2024 r.:
R0 tj. Usunięcie guza w zdrowej tkance! Węzeł czysty.
Przed i po operacji: salinomycyna.
Na operację onkolog oraz chirurg onkolog wyraziły zgodę.
Czerwiec 2024 r.
Krążące: 300, Macierzyste: 0
Badania obrazowe zgodne z wynikami Maintrack.

Mija już prawie rok od operacji, wszystko stabilnie. Kontynuuję leczenie chemioterapią plus salinomycyna (do zamknięcia kliniki Immunomedica)

Beata, 59 lat 

Dwa lata temu usłyszałam diagnozę złośliwy nowotwór piersi. Przeszłam mastektomię i po operacji rozpoczęłam leczenie chemią. Dzięki temu, że prywatnie zrobiłam badanie PET CT dowiedziałam się, że mam przerzuty (kości, płuca, wątroba) w takiej sytuacji chemia nie jest już skutecznym leczeniem.  
Leczenie zostało zmienione na hormonoterapię (paliatywna).  
Razem z rozpoczęciem hormonoterapii udało mi się dostać do doktora Szalusia, który zastosował leczenie wspomagające.  
Dzięki terapii zastosowanej w Immunomedice nie miałam ani jednego dnia, w którym źle bym się czuła, czy coś by mnie bolało. Moje wyniki w galopującym tempie zaczęły się poprawiać, a po roku stosowania tej metody wszystkie przerzuty zniknęły.  
Moje leczenie hormonalne dalej trwa i ja nadal chcę kontynuować leczenie wspomagające u doktora Norberta Szalusia, które tak bardzo mi pomogło 

Katarzyna, 53 lata 

rak piersi prawej. Dostałam diagnozę w maju 2024 w wyniku biopsji gruboigłowej. Byłam bardzo rozczarowana, ponieważ od trzech lat byłam pod opieką onkologii. Co roku miałam robione biopsje, z których wynikały zmiany łagodne. Ale nie tym razem… W czerwcu zaczęłam chemioterapię. Bardzo się bałam, ale trafiłam niedługo potem do doktora Szalusia, który pomógł mi przejść przez leczenie bezpiecznie. Jego zalecenia i suplementy, które doradził sprawdziły się. Dzięki Niemu nie zrezygnowałam z chemioterapii, chociaż byłam tego bliska. Teraz jestem po operacji i chciałam dalej wspierać się wiedzą Pana doktora, ale pojawiły się przeszkody, których zarówno ja, jak inni pacjenci nie życzyliśmy sobie… 

Beata

Diagnoza 2021 r. nowotwór piersi. U doktora Szalusia od roku 2022. Dojeżdżałam ponad 600 km, miałam siłę, bo było wsparcie leczenia zarówno psychiczne jak i medyczne. Pełen profesjonalizm i najlepsze podejście do pacjenta

Justyna, 52 lata 

W październiku 2022 roku wykryto u mnie guzy na płucach, które okazały się przerzutami mięsaka hormonozależnego z dróg rodnych. Onkolog nie miał dla mnie dobrych wiadomości, zaproponował leczenie paliatywne. Zaczęłam „leczenie „, skutki uboczne sprawiały, że nie mogłam normalnie funkcjonować do tego doszła depresja. Postanowiłam szukać innych możliwości i tak trafiłam w 2023 r do doktora Szalusia. Na pierwszej wizycie już odzyskałam nadzieję. Doktor dobrał mi też suplementy, po których lepiej się poczułam. Terapie, które Doktor stosuje spowodowały, że ilość komórek macierzystych z 200 spadła do 50. Monitorujemy to. Choroba się zatrzymała. Wyniki mam idealne jak u zdrowej osoby. Jestem właśnie po wizycie u swojego prowadzącego onkologa, który powiedział, że wreszcie super zareagowałam na leczenie, że jest stabilizacja, że według niego będzie dobrze. Ubolewam nad tym, że zostałam teraz pozbawiona dostępu do terapii, które stosowałam u doktora Szalusia. Czuję ogromny lęk, że choroba zacznie postępować. Mam nadzieję, że to się szybko wyjaśni i ponownie będę mogła kontynuować moje leczenie w Immunomedica 

Barbara 

Zachorowałam pod koniec 2021 r. Diagnoza: potrójnie ujemny nowotwór piersi z przerzutem do pachy – miałam 45 lat. 
Badania genetyczne potwierdziły, że jestem nosicielką rzadkiej mutacji Palbb2. W związku z tym jestem bardziej narażona na tą chorobę od przeciętnego człowieka. Chcę podkreślić, że przeszłam całe zaproponowane leczenie systemowe związane z moja choroba, 17 chemioterapii wlewnych, mastektomię obu piersi, operację profilaktyczną usunięcia jajników oraz radioterapię, a dodatkowo półroczną chemię w tabletkach. Proces leczenia był długi i wyczerpujący mnie fizycznie. Nie miałam całkowitej odpowiedzi na leczenie co okazało się w badaniach histopatologicznych po wycięciu guza. Dlatego przyjmowałam jeszcze capecetabinę w tabletkach zgodnie z zaleceniami leczenia proponowanego w Instytucie. 

Chciałabym podkreślić jak ważna jest dla mnie możliwość korzystania ze wsparcia Dr Szalusia. Do Doktora na konsultacje pojechałam po zakończonym leczeniu systemowym. Wsparcie u Doktora polegało na podtrzymaniu uzyskanych efektów leczenia i monitorowaniu choroby. Wykonałam badanie, które pokazało wysoką ilość komórek nowotworowych we krwi. Dzięki zaleceniom Dr Szalusia i wspomaganiu organizmu w Immunomedica udało się zbić komórki do bezpiecznego poziomu. Podczas procesu zdrowienia u doktora uzyskałam cenne konsultacje, a co najważniejsze po prostu normalne ludzkie podejście do tak delikatnej sprawy, jaką jest chorobą nowotworowa. Podczas korzystania z pomocy Doktora czułam się zaopiekowana, a przede wszystkim mogłam monitorować chorobę. Mam świadomość, że choroba nowotworowa potrafi być nieprzewidywalna a jej rokowania niepewne, ale korzystając z pomocy Doktora po prostu miałam spokojną głowę, co jest niesamowicie ważne. 

Ostatnie wydarzenia spowodowały, że moje wspomaganie się u Doktora zostało przerwane. Jest to dla mnie jako pacjentki niezrozumiałe i trudne do przyjęcia, a wręcz okrutne. Chciałabym bardzo, aby Doktor jak najszybciej mógł wrócić do nas i nadal pomagał nam pacjentom w zdrowieniu

Ewelina, 36 lat

Jestem pacjentką onkologiczną z skomplikowaną historią. Na początku leczenia usłyszałam informację, że jedną nogą byłam po drugiej stronie. Poinformowano mnie również o statystykach, które w moim przypadku były średnio optymistyczne.

Na początku nie zdawałam sobie sprawy jak mogę wspierać organizm, który był ciężko poturbowany po chemioterapii. Aż natrafiłam na dr. Norberta Szalusia. Był to 11.2021 r. I dzięki doktorowi zrozumiałam, że są też inne metody wsparcia organizmu. Jak bardzo ważne jest dbanie o swoją odporność. Doktor nigdy nie powiedział, że mam rezygnować z chemioterapii. Nigdy nie powiedział, że muszę coś brać. Kazał dokładnie wszystko przemyśleć. Ja już w tym momencie wiedziałam, że trafiłam na lekarza z dużą wiedzą i empatią. Jestem wdzięczna za każdą informacje, pomoc, radę i to co dla mnie doktor zrobił. Dzięki wlewom poczułam od razu ulgę w bólu pleców. Potem sukcesywnie spadały mi komórki krążące. Niestety rak nie dawał za wygraną co skłoniło mnie do kolejnych wlewów. Wiem, że dzięki nim mój organizm łagodniej znosił chemioterapię jak i kolejne zabiegi. Jestem przekonana, że bez wsparcia doktora mogłoby mnie tu nie być. Jestem wdzięczna za możliwość korzystania z metod leczenia niekonwencjonalnego w naszym kraju.
Niestety zostało mi to odebrane. Zostało mi również odebranie decydowania o sobie, sposobie wsparcia organizmu w leczeniu akademickimi.
Doktor Szaluś robił świetną robotę dla chorych. Ma w sobie dużo empatii i poczucia misji.

Moja historia leczenia:

W 2020 r. wykryto u mnie raka jelita grubego.
– 09.2020 wykonano hemikolektomię prawostronną,
– 09.2020 r. histopat wykazał adenocarcinoma coli G3, pT4aN2a, meta w 4 z 27 węzłów, wykryto mutacje KRAS G12D,
– do 05.2021 r. chemioterapia uzupełniająca 12 wlewów (cykl FOLFOX z oksaliplatyną)
– 02.2022 r. resekcja macicy z przydatkami z powodu przerzutu do prawego jajnika,
– 06.2022 r. przerzuty do płuc
– do 11.2023 r. chemioterapia FOLFIRI z bewacyzumab (7 cykli)
– 05.2024 r. przerzut do wątroby,
– 06.2024 r. termoablacja zmian na wątrobie
– 08.2024 r. radioterapia stereotaktyczna na płucach,
– od 10. 2024 r.  chemioterapia, która trwa nadal.

Wierzę, że z doktorem spotkam się nie raz. Niestety przed nami chorymi ciężka droga przez biurokrację. I spychanie nas chorych na margines z powodu choroby. Jednak mamy głos i to silny. Doktorze trzymam kciuki.

Kobieta, 38 lat

Rok temu, 29.03.2024 dowiedziałam się, iż choruje na złośliwy nowotwór żołądka.  Świat się wtedy dla mnie zatrzymał, miałam 37 lat i trójkę małych dzieci na pokładzie. Od razu wiedziałam, że chce połączyć moje leczenie z medycyna niekonwencjonalną.

Po laparoskopii okazało się, że mam mikro przerzut na otrzewnej, więc od razu wylądowałam na chemii paliatywnej. Umówiłam się na wizytę do Pana Doktora Szalusia, dodał mi skrzydeł, wszystko co do mnie mówił odnośnie leczenia, podpierał badaniami od razu powiedział, że nie mogę zrezygnować z chemii i że mi pomoże w jej trakcie. Po wlewach czuje się naprawdę dobrze, każdy chory onkologicznie wie jaki to wielki dar móc choć trochę normalnie funkcjonować.  Doktor wspiera mnie na każdym etapie leczenia, ten człowiek jest bardzo empatyczny. Nigdy nie usłyszałam od niego, aby mówił coś złego na medycynę konwencjonalną. 

Bardzo ubolewam, że zostaliśmy pozbawieni prawa do leczenia oraz to, że taki dobry lekarz musi się mierzyć z falą krytyki oraz niemożliwością wykonywania zawodu

Kobieta, 41 lat

3- rak piersi wykryty w 2020 r, pod opieką dr Szalusia jestem od 2021 r i uważam go za lekarza nr 1. Zawsze mogłam do niego przyjść, aby rozwiać swoje wątpliwości i nigdy nie poczułam, że nie ma czasu, że się spieszy, że zbywa pacjenta, wręcz przeciwnie – bardzo dokładnie wszystko tłumaczył i udzielał wyczerpujących odpowiedzi. To profesjonalista jakich mało, z ogromną wiedzą i przygotowaniem i to dzięki niemu wróciłam do chemii, z której początkowo zrezygnowałam z powodu złego samopoczucia i mojego złego nastawienia do proponowanych mi metod, ale to doktor wybił mi ten pomysł z głowy i zalecił powrót na onkologię. Dowiedziałam się także od niego o badaniach na chemiowrażliwość, o których nie powiedział mi żaden inny lekarz. Ponadto doktor swoją postawą sprawił, że uwierzyłam, że wszystko będzie dobrze.

Cała Immunomedica to wyjątkowa klinika z wyjątkowym personelem i wielu pacjentów potwierdzi to, że czuje się w niej jak w domu.

Terapie wspomagające, które otrzymałam pomogły mi przejść przez chemię, a także wzmocniły mnie przed i po operacji. Dodatkowo pomogły mi przy wielu skutkach ubocznych jakie wywołała w moim ciele chemioterapia. Dzięki doktorowi zaczęłam badać nowotworowe komórki macierzyste, które są odpowiedzialne za przerzuty odległe i dzięki terapii komórki te zaczęły sukcesywnie spadać. Co jakiś czas znowu następował ich wzrost jednak z pomocą terapii udawało się je obniżać. I tak jest do dziś, dlatego w moim przypadku tak ważnym jest utrzymanie nowotworowych komórek macierzystych w jak najmniejszej ilości.

Olga

Dwa i pół roku temu po rutynowym badaniu usg usłyszałam druzgocącą diagnozę: nowotwór złośliwy III stopnia z naciekiem na układ krwionośny. Przeszłam bardzo poważną, okaleczającą, ale ratującą życie operację. Operacja była ryzykowna, czego nikt przede mną nie ukrywał, miałam około 60% szans na jej przeżycie, a po niej duże ryzyko powikłań. Na szczęście trafiłam w ręce wysokiej klasy specjalistów i wszystko odbyło się bez komplikacji.

Radość była jednak bardzo krótka, bo zaraz po tym dotarło do mnie, że walka o zdrowie wolne od raka tak naprawdę dopiero się zaczyna. NFZ w tamtym czasie nie zaproponował mi ŻADNEGO leczenia, pomimo znacznego zaawansowania choroby w chwili jej wykrycia i ogromnego ryzyka wznowy miejscowej lub przerzutów odległych, ponieważ nie było ono dostępne w ramach programu lekowego. Nie mogłam w to uwierzyć, a tym bardziej spokojnie czekać na coś, co wydawało się nieuchronne, dlatego sama musiałam wziąć sprawy we własne ręce.

Działając pod ogromną presją szukałam rozwiązania tej trudnej sytuacji, w końcu cena, jaką mogłam zapłacić za bezczynność, była najwyższą z możliwych. Jestem osobą bardzo zdeterminowaną, dlatego przeczytałam mnóstwo publikacji, odbyłam wiele oficjalnych konsultacji i bardziej prywatnych rozmów, w efekcie czego na pewnym etapie gotowa byłam postawić wszystko na jedną kartę, bylebym mogła sfinansować bardzo drogą, ale dającą szansę na zdrowie nowoczesną immunoterapię. Trafiłam jednak na badanie kliniczne, dzięki któremu pod określonymi warunkami tę samą terapię mogłam otrzymać od sponsora. Immunoterapia nie jest niestety wolna od działań niepożądanych, które w wielu przypadkach bywają bardzo dotkliwe dla organizmu, a nawet zdarza się, że z powodu toksyczności terapię trzeba zupełnie przerwać.

Nie widząc innego wyjścia podjęłam ryzyko, ale w tym samym czasie szukałam dodatkowych możliwości – z jednej strony ochrony organizmu przed toksycznością terapii, a z drugiej czegoś, co zabezpieczy mój organizm po niej. Miałam przy tym świadomość, że sama immunoterapia może zadziałać spektakularnie, ale równie dobrze może nie zadziałać wcale albo wręcz przyspieszyć rozwój choroby, co też się niestety zdarza. 

Każdą poważną decyzję konsultuję po dwa, trzy razy, zadaję dużo pytań, sprawdzam zaproponowane rozwiązania – aby mieć pewność, że kiedy już ją podejmę, to jest najlepszą z możliwych. Na tym etapie ogromnie dużo opcji odrzuciłam – w poczuciu, że mnie nie przekonują, ale w tym poszukiwaniu własnej drogi do zdrowia trafiłam do gabinetu dr Norberta Szalusia, któremu właściwie od samego początku bardzo zaufałam i dzięki któremu minęły już ponad dwa lata, a ja nadal jestem w remisji i żyję prawie jak wcześniej, ciesząc się zwykłą codziennością.

Dzięki wspomaganiu organizmu zgodnie z otrzymanymi zaleceniami, przez roczną immunoterapię przeszłam bez większych szkód dla organizmu, bo rozregulowana tarczyca przy tym, co mogło się wydarzyć, to jest naprawdę niewielka cena. Mój komfort życia był na tyle wysoki, że z powodu terapii nie straciłam ani jednego dnia. Nie pojawiły się nawet stany podgorączkowe, bóle mięśni czy spadek energii, dlatego nie musiałam rezygnować z żadnej aktywności, nawet z pasji, jaką jest taniec. Co prawda na pewnym etapie wystąpiły nocne bóle neuropatyczne, ale i z tym Doktor po-mógł mi się skutecznie rozprawić. Onkolog prowadzący podczas każdej z wizyt kontrolnych powtarzał, że przez leczenie idę jak burza, a moje wyniki przez cały czas nie odstawały od wyników zupełnie zdrowej osoby.  

Obecnie zaczynam drugi rok bez leczenia, jestem w fazie obserwacji, choć w tym samym czasie większości osób znajdujących się w bliźniaczej do mojej sytuacji albo już z nami nie ma, albo nie było im dane wyzdrowieć i przy współudziale lekarzy obecnie walczą z przerzutami.  Co więcej, nowoczesne, wykonywane w Niemczech badania krążących komórek nowotworowych i krążących komórek macierzystych jasno wskazują, że gdyby nie leczenie zastosowane w klinice ImmunoMedica, na tym etapie z dużym prawdopodobieństwem miałabym już rozsiew bądź miejscowy nawrót choroby. Oczywiście cały czas z tyłu głowy mam tę myśl, że za chwilę to wszystko może się zmienić, jednak moja droga do zdrowia przynosi efekty i bardzo wierzę, że tak już pozostanie.

Dr Szaluś jest nie tylko wspaniałym lekarzem i oddanym całym sercem swoim pacjentom człowiekiem, ale jest też naukowcem, który opiera się na dowodach skuteczności stosowanych terapii. Posiada ogromną wiedzę, doskonałą intuicję i wieloletnie doświadczenie w prowadzeniu pacjentów onkologicznych. Muszę też podkreślić i chciałabym, żeby to mocno wybrzmiało, że dr Szaluś nigdy nie odwodził mnie od standardowego, akademickiego leczenia, nigdy też w żaden sposób na mnie nie naciskał, a choć jako osoba bardzo dociekliwa i świadoma przed przyjęciem jakiegokolwiek preparatu zadawałam mnóstwo pytań, to na każde otrzymywałam wyczerpujące, potwierdzone badaniami odpowiedzi. Zdarzało się, że na własną rękę szukałam potwierdzenia tych informacji i za każdym razem okazywały się rzetelne i posiadające mocno ugruntowane podstawy. Na pewnym etapie, zresztą bardzo szybko, przestałam to robić, ponieważ obdarzyłam Doktora pełnym zaufaniem.

Doświadczenie choroby nowotworowej jest jednym z najtrudniejszych, z jakimi przychodzi nam się mierzyć. Dziś wiem już na pewno, że trzeba je przeżyć, żeby to w pełni zrozumieć. Życzliwość, wsparcie i poczucie bezpieczeństwa, które w tym czasie otrzymuje się ze strony innych ludzi – są nie do przecenienia, stanowiąc zresztą jeden z głównych filarów naszej drogi ku zdrowiu, a pod skrzydłami dr Szalusia czułam się bezpieczna i tak po ludzku zaopiekowana. Na marginesie dodam, że ile razy poprosiłam o rozmowę, bo pojawiały się jakieś wątpliwości, to zawsze mogłam na nią liczyć, nawet jeśli nie byłam umówiona na konsultację.

Tutaj pojawia się również wielki ukłon wdzięczności w stronę całego personelu Instytutu ImmunoMedica, bo panie recepcjonistki i pielęgniarki są przecież tymi osobami, z którymi mamy najczęstszy kontakt, a wszystkie są sympatyczne, uśmiechnięte i niezwykle pomocne. 

Na koniec pojawia się u mnie taka refleksja, że gdyby nie dr Norbert Szaluś, to jestem przekonana, że nie byłabym dziś w tym miejscu, w którym jestem. 

Dziękuję za wszystko!

Wioletta

07.2023 – diagnoza rak piersi
07.2024 – rozpoczęcie leczenia u Doktora Szalusia

Zachorowałam na raka piersi w lipcu 2023 w wieku 41 lat. Zawsze sobie powtarzałam, że po 40-tce moje życie się zmieni, że będę żyć zupełnie inaczej niż dotychczas. Nigdy jednak nie przyszło mi do głowy, że moje nowe życie będzie naznaczone chorobą nowotworową.
Zawsze byłam w świetnej kondycji. Dbałam o zdrowy styl życia. Usg piersi zrobiłam 5mcy przed diagnozą. Badania krwi 2 miesiące wcześniej. Nie było powodów do niepokoju.
31.07 2023 usłyszałam najgorsze zdanie jakie mogłam usłyszeć: ” niestety zmiana w pani piersi nie jest łagodna”
Wysokie Ki. Na pocieszenie usłyszałam, że tego raka dobrze się leczy.
Niestety u mnie było inaczej:-(
Chemia przedoperacyjna działała tylko na początku. Potem guz w piersi rósł. Mimo to podawano mi chemię uspokajając, że działa ona na cały organizm. W ten sposób wzięłam 6 wlewów. Następnie była operacja usunięcia piersi. Wynik histopatologiczny tragiczny. Lekarz widząc to wysłał mnie na badanie PET, które pokazało rozsiew choroby. Zawalił mi się wtedy świat. Żaden z lekarzy nie powiedział mi jak wygląda w takiej sytuacji leczenie, że podawana jest chemia dożywotnio. Wypchnięto mnie natomiast ze szpitala z informacją, żeby poszukać sobie pomocy/badań klinicznych w innym miejscu. Zaznaczam, że nie leczyłam się w małym mieście jednak mimo to nie zaopiekowano się mną jak widać.
Wtedy zdałam sobie sprawę, że muszę zacząć patrzeć szerzej i poszukać dodatkowego wsparcia organizmu. 
Doktora Szalusia poleciła mi osoba, która już wcześniej leczyła się w Klinice.
Po wielu wizytach lekarskich jakie odbyłam u lekarzy onkologów w czasie mojego zachorowania Doktor Szaluś był osobą, która poświęciła mi najwięcej czasu. Nie straszył mnie jak inni. Nie demotywował.
Miałam przed moment zawahanie czy powinnam przyjmować chemię. Doktor wytłumaczył mi, że takie są wskazania, ale będziemy wspierać mój organizm najlepiej jak to możliwe. Nie naciskał. Wręcz w niektórych przypadkach mówił, że dana rzecz nie jest mi potrzebna do suplementacji. Biorę dość toksyczną chemię, ale dzięki wsparciu organizmu czuję się coraz lepiej. Wróciłam do aktywności zawodowej. Podobno wyglądam dobrze 🙂 Rosną mi włosy, paznokcie, które wcześniej były w opłakanym stanie. Moje serce, które jest badane co 3 miesiące jest w doskonałej kondycji. Chciałabym móc dalej funkcjonować w taki sposób a nawet lepszy. Niestety zostało mi to odebrane.
W wielu domach pacjentów onkologicznych jest teraz strach i smutek. Nie jesteśmy w stanie przejść obojętnie wobec faktu, że zawieszając Doktorowi Szalusiowi prawo do wykonywania zawodu, odebrano nam szansę na długie i komfortowe funkcjonowanie pomimo druzgocącej diagnozy.

Choroba onkologiczna w skali stresu jest umiejscowiona prawie na samym początku. Oznacza to, że poziom traumy w momencie diagnozy jest niewyobrażalny. Dlaczego zatem dokłada nam się dodatkowy stres poprzez odebranie wspierających terapii i wsparcia organizmu. To jest nieludzkie zachowanie, którego nigdy nie zrozumiem. Nie życzę żadnej z osób, która podjęła tą bezlitosną decyzję zawieszenia Doktorowi prawa do wykonywania zawodu, aby kiedykolwiek była w takiej sytuacji jak my pacjenci Immunomedica.

Joanna, 57 lat

W 2013 r. rak jelita grubego. Operacja i chemioterapia Folfox. 2016 r. ponownie zdiagnozowano guz w jelicie w innej lokalizacji. Był problem z zaproponowaniem leczenia. Pani doktor onkolog powiedziała, że poddanie mnie takiej samej chemioterapii jak za pierwszym razem skończyłoby się dla mnie kalectwem. Podano łagodną chemioterapię samym Fluorouracylem. Niestety leczenie było mało skuteczne. Po pół roku od zakończenia odkryto wznowę w drugiej lokalizacji. Ponowna operacja i na szczęście brak przerzutów do węzłów chłonnych. W tej sytuacji nie podawano już chemio- czy radioterapii, a jedynie prowadzenie obserwacji w postaci badań kontrolnych.
Od 2016 roku jestem stałą pacjentką ImmunoMediki. Korzystam z terapii zalecanych przez dra Szalusia jak również z metod monitorowania maintrac i stemtrac. Badania te pozwalają na wczesne wychwycenie wzrostu ilości komórek rakowych i umożliwiają szybką reakcję. Na przestrzeni kilku lat można było u mnie obserwować fluktuacje ilości tych komórek. Np. w 2019 roku komórki macierzyste raka tzw. sfery (szczególnie niebezpieczne, bo odpowiedzialne za wznowy przerzuty) wzrosły do 350/ml. Wg mojej wiedzy to poziom graniczny od którego powstanie zmiany nowotworowej jest tylko kwestią czasu. Zastosowano wlewy z Salinomycyny w odstępach cotygodniowych. Po 12 wlewach poziom sfer wynosił zero! Terapię zniosłam bez problemów.
Do obecnej chwili cały czas jestem pod opieką doktora Szalusia. Stosowałam różne wlewy i zabiegi. Ostatnio profilaktycznie Resweratrol zamiennie z hipertermią całego ciała.
Badania kontrolne (ostatnie CT styczeń 2025) pokazują, że w moim ciele nie ma śladów raka.
Jeśli mogę wyrazić swoją opinię nt. terapii komplementarnych to nie wyobrażam sobie sytuacji, w której pacjenci onkologiczni byliby pozbawieni dostępu do nich. Badania i doświadczenia (także mój przypadek) pokazują jak są skuteczne i pomocne. Są nie tylko lekami antynowotworowymi samymi w sobie, ale też pomagają przejść przez leczenie konwencjonalne, ochronić zdrowe komórki, wzmocnić skuteczność chemioterapii, zapobiec lub zmniejszyć działania niepożądane i poprawić komfort życia pacjenta.
Wszyscy wiemy jak znaczącą rolę w leczeniu każdego schorzenia odgrywa czynnik psychologiczny. Przekonanie co do skuteczności leczenia i zaufanie do lekarza bardzo pomagają w osiąganiu sukcesu w uzdrawianiu. Zatem możliwość wyboru drogi do zdrowia, których zazwyczaj jest więcej niż jedna jest sprawą ogromnie ważną.
Pozbawienie pacjentów tej możliwości (za ich własne pieniądze) jest szkodliwe, nieetyczne i nieludzkie

Joanna, 46 lat

Diagnoza: hormonozależny nowotwór piersi – grudzień 2021
Pod opieką Dr. N. Szalusia – od stycznia 2022

O tym, że zachorowałam na nowotwór, dowiedziałam się tuż przed świętami Bożego Narodzenia. Mój świat się zawalił, ale jednocześnie wiedziałam, że muszę działać. Czekając na wynik biopsji, postanowiłam wzmocnić swój organizm – w tym celu w grudniu 2021 wyjechałam do Niemiec, gdzie przez tydzień przyjmowałam wzmacniające wlewy m.in. z witaminy C, kurkuminy, glutationu. Pojechałam tam, gdyż znałam tylko to miejsce – słyszałam o nim, gdy moja mama zachorowała na nowotwór płuc 8 lat wcześniej. Niestety, nie zdążyłam jej tam zawieźć… Widziałam jednak, jak obciążające jest leczenie systemowe m.in. chemioterapia, obserwując mamę, i postanowiłam, że na pewno będę wspomagać mój organizm leczeniem komplementarnym.

Po powrocie z Niemiec dowiedziałam się, że podobny ośrodek istnieje w Polsce i jest nim Immunomedica😊 Szczerze powiem, że było to dla mnie objawienie, że mogę takie leczenie mieć na miejscu, w moim własnym kraju. Na pierwszej wizycie Doktor Szaluś poświęcił mi 1,5 godziny, przekonał mnie, bym nie rezygnowała z operacji, zaplanował przygotowanie do niej. Standard opieki, jaki mi zaproponował, był niesamowity, do tego koszty znacząco niższe niż w Niemczech. Świadomie podjęłam decyzję, że będzie moim głównym lekarzem prowadzącym w drodze do zdrowia. Znał najnowsze wyniki badań klinicznych i standardy leczenia za granicą, był empatyczny, odpowiadał na wszystkie moje pytania.

W lutym 2022 przeszłam mastektomię chorej piersi z założeniem ekspandera.
W maju 2022 – histerektomię całkowitą.
W grudniu 2022 wymianę ekspandera na implant.
W maju 2023 mastektomię drugiej piersi, również z rekomendacji Doktora.

Cały czas miałam monitorowany poziom komórek krążących i macierzystych w badaniu Maintrac. Podawane wlewy m.in. z kurkuminy niwelowały pooperacyjny stan zapalny, z kolei dzięki wlewom z salinomycyny udało się kontrolować poziom komórek macierzystych odpowiedzialnych za przerzutowość – co w moim przypadku, nosicielki mutacji PALB2, było to szczególnie trudne.

Wiem, że to dzięki Doktorowi byłam w stanie przejść cztery operacje w ciągu 1,5 roku. Po pół roku od diagnozy wrócić do pracy. 2,5 tygodnia po histerektomii wyjechać z rodziną na wymarzone wakacje.
Pod opieką Doktora pozostawałam do początku 2025 r., czyli do czasu zamknięcia Immunomedica. Prowadzona terapia miała na celu monitorowanie stanu mojego organizmu, wzmacnianie układu odpornościowego i zapobieganie nawrotowi choroby w przyszłości.

Nie rozumiem, dlaczego to, co jest standardem leczenia i wspomagania organizmu za granicą, jest niedozwolone w Polsce. Szczerze liczę na to, że my pacjenci – będziemy mieć z powrotem możliwość korzystania z usług Doktora i Immunomedica, że nie będziemy zmuszeni do tego, by leczyć się za granicą

Elżbieta, 56 lat

Do Doktora Szalusia trafiłam rok temu. Zachorowałam na raka pęcherza. Przeszłam 3 cykle chemii i operację usunięcia pęcherza.

Chorobę wykrył przypadkiem ginekolog na rutynowej kontroli i gdy zapytałam go co to znaczy, odpowiedział mi, że to jak skok z 3 piętra. Po operacji jeden onkolog powiedział mi też, że to cud, że żyję. Potem była immunoterapia Niwolumabem, za który musiałam sama płacić, bo wtedy był jeszcze nierefundowany. Po 9 wlewach niestety przyszła wznowa, powiększyły mi się węzły chłonne okołoaortalne. Onkolog powiedział, że teraz to tylko leczenie paliatywne w celu zatrzymania choroby.

I właśnie wtedy trafiłam do Doktora Szalusia, który podczas godzinnej rozmowy, wytłumaczył mi cały proces nowotworowy i jaki w tym udział mają komórki macierzyste. Zaproponował leczenie uzupełniające podczas chemii i radioterapii.
Chemię zniosłam bardzo dobrze, ku zdziwieniu onkologa nie wypadły mi włosy, ale co najważniejsze doszło do całkowitej remisji. Onkolog i radioterapeuta nie dowierzali, że tak zareagowałam na leczenie.
Doktor Szaluś nie namawiał mnie do odstąpienia od chemii wręcz przeciwnie wytłumaczył, że jest potrzebna, ale możemy wesprzeć jej działanie. Dodam jeszcze, że kolejne wizyty u Doktora zawsze były bezpłatne, gdy miałam jakieś wątpliwości mogłam napisać maila i zaraz otrzymywałam odpowiedź. Doktor poinformował mnie czym mogę jeszcze wspomóc organizm, czego żaden onkolog mi nie powiedział. Wyleczył mi jelita, które po chemii i radioterapii były zniszczone.

Nigdy żaden onkolog nie poświęcił mi tyle czasu i nigdy tak indywidualnie nie potraktował jak Doktor Szaluś. Z gabinetu Doktora wychodziłam zawsze z uśmiechem i z nadzieją, która teraz została mi odebrana jak i możliwość dalszego wspomagania i kontrolowania organizmu aby nie doszło do wznowy

Małgorzata

Witam, mam na imię Małgorzata i jestem szczęśliwą emerytką. Moja historia zaczęła się banalnie.

Ot USG i diagnoza 15 listopada 2019 r. Złośliwy rak prawego jajnika w stopniu 4 z przerzutami prawie wszędzie/łatwiej byłoby wymienić, gdzie nie było.

Szok, że co ja …itd.

Operacja w Krakowie, która trwała 8 godzin i współczujący wzrok Profesora ze Szpitala Uniwersyteckiego, czekanie na wyniki histopatologiczne, badania genetyczne w Berlinie dało obraz mnie i mojej cudownej rodzince ze nawet 5 % szans, to więcej niż zero prawda?

Wtedy po raz pierwszy usłyszałam o kurkuminie, ale z ust profesora operatora Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie jakby nie było lekarza akademickiego.

A potem mój wspaniały syn i synowa umówili nas na wizytę w Klinice Doktora Szalusia w Warszawie.

Z kompletem badań i nadzieją w sercu stawiliśmy się na Belgijskiej i od tego momentu zaczęłam wierzyć ze może się to wszystko udać.

Doktor spokojnie z wielką troską i wsparciem przedstawił moją sytuację i propozycję leczenia jednocześnie z CHEMIOTERAPIĄ. Z gabinetu wyszłam pełna nadziei i zrozumienia, empatii i wspaniałej energii.

Przed każdą chemia, czyli przez 24 miesiące i po każdej chemii, dostawałam wlewy, które ratowały mój układ odpornościowy, budowały moją krew i dzięki nim nigdy nie miałam odroczonego wlewu chemioterapii potocznie nazywanej czerwoną.
2 lata chemioterapii, 2 lata i w zasadzie żadnych skutków ubocznych z wyjątkiem oczywiście utraty włosów, ale to też nie był dla mnie problem.
W zasadzie żyłam normalnie. Z wdzięcznością jeździłam do kliniki na wlewy różne oraz wspaniałą ONKOTERMIĘ, która potraktowała jeden z przerzutów – olbrzymi – na mniejsze z czym lepiej sobie poradziła chemioterapia.

Okazało się ze narząd jest czysty. Brawo ja, brawo Szaluś.

Wyniki obrazowe bardzo się poprawiły guzy znikały, ja dalej w szalusiowej Klinice leczyłam i ciało, i duszę, bo cudowni ludzie tam pracują i poznałam cudownych pacjentów.

Wyniki na tyle okazały się przełomowe, iż Mój macierzysty szpital w Krakowie zaproponował mi leczenie podtrzymujące leczenie w ramach RDTL, czyli ratunkowy dostęp do technologii lekowych czyli leczenie NIRAPARIBEM, który wtedy nie był refundowany, to był rok 2020 i wielka pandemia.
Oczywiście wizyty i wlewy i onkotermia dalej były codziennością.
Lek NIRAPARIB to przełomowy lek i Doktor Szaluś był bardzo zadowolony, że jestem objęta taką terapią, jednocześnie wspierał mnie wlewami.

Taki stan trwa już 6 rok. I jestem pewna ze będzie trwał dalej dzięki mnie, mojej rodzinie, mężowi, synowi i wspanialej synowej, dzięki lekarzom z klinki w Krakowie i dzięki nieocenionemu Doktorowi Szalusiowi, który tak przygotował mój organizm, aby się zmierzył z takim wyzwaniem jak wyzdrowienie z trudnego nowotworu.

Bez wsparcia organizmu w Klinice Immunomedica jestem pewna nie przetrwałabym takiego długiego i trudnego leczenia chemioterapią. Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za wszystko

Teresa

Jestem pacjentką onkologiczną – rak piersi lewej z przerzutami do węzłów chłonnych.

U Pana doktora Szalusia leczę się od roku 2024. Jestem po całym cyklu chemioterapii (16 chemii), później miałam wykonane dwie operacje. Pierwsza operacja oszczędzająca pierś, później jeszcze docięcie węzłów chłonnych w celu profilaktycznym.

Gdy trafiłam do Pana doktora Szalusia byłam na początku swojej drogi ku zdrowieniu, byłam po pierwszej czerwonej chemii, która mnie przejechała jak czołg. Pan doktor podał mi wskazówki jak mogę wspomóc swój organizm podczas chemioterapii, nigdy nie odradzał chemii czy radioterapii. Podczas całej drogi zdrowienia, pan doktor Szaluś, towarzyszył mi z dobrym słowem, nadzieją i  z  zaleceniami  podczas chemioterapii, operacji, oraz radioterapii. Dzięki panu doktorowi, jestem aktywną zawodowo osobą, opiekuję się chorą mamą, oraz niepełnosprawnym bratem, dodam że jestem mamą dwójki dzieci :), które wymagają ode mnie dużo sił.

Dla mnie Pan doktor jest moim DOKTOREM ZDROWIA

Anna

Jestem pacjentką Doktora od 4 lat. Po dramatycznej trzyletniej (lekarze dawali mu pół roku życia, a ja walczyłam metodami uzupełniającymi, naturalnymi) walce o życie mojego męża chorego na raka i w moim życiu pełnym permanentnego stresu samej przyszło mi zmierzyć się z chorobą. Moje leczenie, które ograniczyło się do chirurgicznych zabiegów, hormonoterapii i zapewnieniu, że jak będę miała przerzuty to mogę wrócić i zostanę ponownie poddana operacjom – to wszystko co zaproponowała mi medycyna akademicka. Notabene diagnoza o nowotworze została mi przekazana w ciągu wizyty trwającej 6 minut. Mój onkolog nawet nie widział konieczność realizowania dalszych wizyt w „realu”, teleporada była wystarczającą formą zapytania jak się pani czuje i tyle.  Zapytałam go jakie działania ewentualne powinien podjąć lekarz onkolog gdybym była jego prywatną pacjentką. Odpowiedź nie tylko mnie powaliła, ale przede wszystkim całkowicie pozbawiła wiary w skuteczne dalsze leczenie w naszym systemie publicznej służby zdrowia.  Trafiłam do Doktora Szalusia i mój onkologiczny świat się całkowicie zmienił. Na początek długa wizyta i pełne wyjaśnienia mojej sytuacji zdrowotnej – zagrożenia, nadzieje, możliwości monitorowania choroby, uprzedzające działania… Mój wynik badania Maintrac nie był (delikatnie mówiąc) najlepszy. Cztery lata leczenia, wskazań, kompetentnych porad i skutecznego zapobiegania jakimkolwiek nawrotom choroby utwierdziły mnie w przekonaniu, że Doktor jest dla nas pacjentów jedyną opcją skutecznego działania w naszej chorobie. Zawsze dostępny, z profesjonalną, najnowocześniejszą wiedzą w zakresie leczenia onkologicznego, która pozwala mu szczegółowo wyjaśnić naszą sytuację zdrowotną. I przede wszystkim stosować skuteczne metody leczenia. Moja sytuacja w ciągu 4 lat zmieniała się, były moim udziałem także upadki, ale zawsze zalecenia i terapie Doktora ją całkowicie zmieniały na lepsze. Czuję się całkowicie wyleczona i zdrowa i to tylko dzięki skutecznej terapii Dr Szalusia.  Pozbawienie mnie dalszej terapii u Doktora jest pogwałceniem mojego podstawowego prawa pacjenta – wyboru lekarza i sposobu leczenia. A tak na marginesie żałuję, że nie dane mi było dotrzeć do Doktora z moim mężem, może jeszcze by żył i dobrze się miał

Kamila, 42 lata

Na początku 2022 zdiagnozowano u mnie bardzo agresywnego mięsaka

Niezwłocznie trafiłam na leczenie do NIO w Warszawie i nie ukrywam lekarze tam pomogli mi, ale niestety zniszczyli moją wiarę w leczenie, w możliwość wyzdrowienia a przede wszystkim pogrzebali mnie za żywca.

Wiem moja diagnoza była bardzo poważna, jednakże każda wizyta w domu strachów na Ursynowie (NIO Warszawa) to było po prostu straszenie. Nawet jak miałam dobre wyniki, a leczenie szło świetnie to zawsze było kręcenie głową, że nie ma z czego się cieszyć. Leżałam po diagnozie na ziemi, ale po wizytach w NIO z tej ziemi nie mogłam się podnieść.

Po operacji postanowiłam skontaktować się z Panem Doktorem Szalusiem. Pan Doktor nie oferował wizyt online, ale byłam po operacji unieruchomiona i w drodze wyjątku zgodził się ze mną porozmawiać. Już po pierwszej rozmowie czułam, że to człowiek z sercem na dłoni. Jak tylko doszłam do siebie wybrałam się na wizytę stacjonarną. Pan Doktor Szaluś nie ukrywał, że diagnoza jest poważna, co więcej wskazywał, że leczenie konwencjonalne jest konieczne, ale nie straszył tylko rozmawiał ze mną jak z człowiekiem. Nie namawiał mnie na żadne suplementy ani wlewy. Od rozmowy z Panem Doktorem zaczęłam mieć nadzieję, że można. Leczyłam się i leczę cały czas, a Pan Doktor zawsze mi odpowiedział na maila jak dostałam opis TK, pomógł zinterpretować opisy rezonansów bo lekarze w szpitalu na to czasu nie mieli, zawsze służył radą.

Obecnie mam przerzut i nie wyobrażam sobie leczenia bez wsparcia Pana Doktora.

Dziękuję Panie Doktorze za wszystko i trzymam kciuki, aby mógł Pan zawsze pomagać innym

Łukasz, 42 lata

Jestem pacjentem doktora Szalusia od 2020 roku. W maju 2020 roku zdiagnozowano u mnie złośliwego chłoniaka kości. Do dziś diagnoza nie jest w 100% pewna.

W sumie miałem 6 chemii i 20 radioterapii.

Pierwszą chemioterapię przeszedłem całkiem dobrze. Niestety schody zaczęły się po 2. Bardzo źle się czułem, nie miałem siły, odporność bardzo spadła. Wszelkie lekarstwa, nutridrinki zlecone przez lekarzy zawodziły. Zaczęliśmy wtedy z żoną szukać innych rozwiązań, które pomogłyby mi lżej przejść przez ten koszmar. Natrafiliśmy na ludzi leczonych wlewami z witaminy C, dużo czytaliśmy na ten temat, potem trafiliśmy na klinikę Immunomedica i doktora Szalusia.

Skutki uboczne po kolejnej chemii spowodowały, że chciałem zrezygnować z dalszego leczenia w szpitalu. Na konsultacji u p. Norberta nawet nawiązałem do tego, ale Doktor absolutnie nie zaaprobował mojej decyzji. Wręcz odwrotnie, uświadomił mnie, że chemioterapia jest bardzo ważnym i kluczowym elementem powrotu do zdrowia i wlewy z witaminy C pomogą mi przez to przejść oraz wzmocnią mój organizm. Przez cały czas leczenia korzystałem z fachowej pomocy w Immunomedice. Miałem konsultacje i w razie czego zlecane potrzebne badania.  Lekarz jak i pielęgniarki zawsze służyli profesjonalną pomocą.

Niestety, na dziś dzięki ludziom, którym nie zależy na zdrowiu innych, tylko na interesach, musiałem zaprzestać wlewów. Jest to dla mnie ogromny cios, gdyż prawie 5 lat wspomagam się witaminą C.  Nie rozumiem, dlaczego ktoś mi mówi, nakazuje, co dla mnie jest najlepsze!!!! Wyznacznikiem jest mój organizm i samopoczucie. Nie jestem niewolnikiem i mogę sam decydować o sobie. Wiem jedno, wlewy mi pomagają, czuje się dobrze, mogę w miarę normalnie funkcjonować, chociaż długoterminowe skutki uboczne dają mi w kość (o czym żaden onkolog mnie nie poinformował, a wręcz twierdzą, że to nie ma związku z chemią i radioterapią, umywają ręce).  Mam nadzieję, że niebawem wszystko wróci do normy, bo nie tylko ja czekam na kolejny wlewy. Połączenie medycyny akademickiej z niekonwencjonalną było najlepszą decyzją podczas choroby i po niej. Nie żałuję tego!!!  Jestem ogromnie wdzięczny za wsparcie całemu zespołowi!!! Jestem także dowodem tego, że te dwie dziedziny rewelacyjne współdziałają ze sobą

Magda, 75 lat

Pacjentka Doktora Szalusia od maja 2022 roku.

Rak piersi w X 2020 r. Mastektomia (2020), po 6 tygodniach limfadenektomia (2021), chemia 4xAC + 12 PXL, obecnie hormonoterapia.

Jako osoba twardo stąpająca po ziemi, do czasu choroby nowotworowej, korzystałam jedynie z medycyny konwencjonalnej, słuchałam zaleceń lekarzy, poddawałam się operacjom. Tak było też w przypadku mojego „gada”.

O Immunomedice dowiedziałam się dzięki p. Sylwii Pogorzelskiej, której internetowe spotkania z osobami zajmującymi się leczeniem komplementarnym wzbudziły moje zainteresowanie w momencie, kiedy po operacji mój organizm był wyniszczony chemią a stan psychiczny utrudniał codzienne życie.

W czasie jednego z internetowych spotkań S. Pogorzelskiej z Doktorem N. Szalusiem dowiedziałam się o salinomycynie. Zapoznałam się z wynikami badań. Pomyślałam, że dobrze, że jest ośrodek, gdzie mogę szukać pomocy, jeżeli zajdzie taka konieczność. Dowiedziałam się również, że są metody, pozwalające szybciej wrócić do zdrowia.

I tak, po kilku miesiącach od zakończenia leczenia podstawowego, trafiłam do Doktora Szalusia. W garści miałam wyniki badania maintrac i stemtrac, wykonanego w szpitalu, gdzie byłam operowana (reklama badania wisiała na ścianie przychodni).

Pan Doktor ujął mnie swoim podejściem. Miał dla mnie czas, tłumaczył, dlaczego i kiedy warto zrobić jakieś badanie. Kiedy moje komórki macierzyste wzrosły (początkowo ich poziom wynosił „0”), skorzystałam z wlewów z salinomycyny. Kolejne badanie wykazało, że poziom komórek macierzystych spadł o 80 %. Pan Doktor uznał, że wstrzymujemy się z leczeniem wspomagającym i spotkamy się za ok. 8 m-cy. Niestety połamałam się i ten okres znacznie się wydłużył.

Obecnie chciałam powtórzyć badania maintrac/stemtrac, ale niestety nie zdążyłam.

Wiadomość o zawieszeniu praktyki Pana Doktora wzbudza mój sprzeciw, a świadomość, że w razie potrzeby nie będę mogła korzystać z Jego pomocy jest dla mnie „dołująca”. W Immunomedice czułam się bezpiecznie i wiedziałam, że gdyby działo się coś niepokojącego, uzyskam pomoc.

I na koniec, dość odległe wspomnienie. Kilka lat przed moim zachorowaniem oglądałam reportaż w TVN 24. Reportaż dotyczył jakiegoś lekarza, „szarlatana”, który swoimi praktykami szkodził pacjentom. Zapamiętałam widok jakiejś starszej, słaniającej się na nogach osoby, która trzymając się ściany dotarła do wejścia przychodni. Podobno ten „szarlatan” obiecywał ciężko chorym ludziom, że ich wyleczy. Uwierzyłam w interpretację tego co widziałam i byłam zdania, że taka działalność wymaga interwencji.

Dopiero w początkach 2022 roku dowiedziałam się, że tamten reportaż dotyczył właśnie Immunomediki. I że nie miał wiele wspólnego z rzeczywistością. A teraz sytuacja się powtarza.

Pan Doktor Szaluś niczego nie obiecywał, ale jednocześnie nie odbierał nadziei. Kiedy uważał, że nie dzieje się nic niepokojącego nie proponował żadnych działań. Zawsze zaleca korzystanie z medycyny konwencjonalnej i podkreśla konieczność wykonywania badań kontrolnych.

Ja u Pana Doktora czułam się „zaopiekowana”. Chcę wrócić do Pana Doktora Szalusia

Agnieszka

Od 2023 roku jestem pacjentką onkologiczną, rak piersi z przerzutami do kości kręgosłupa. Chwilę po diagnozie, zdezorientowana i śmiertelnie wystraszona przez onkologów trafiłam do kliniki Immunomedica, prowadzonej przez dr Norberta Szalusia. To było pierwsze miejsce na mapie mojej zdrowotnej podróży, z którego wyszłam z wiedzą o tym, czym jest moja choroba, jakie mogą być scenariusze leczenia, a co najważniejsze, z nadzieją, że będę żyła i wrócę do normalności. Pamiętam pierwszą wizytę, na której Doktor Norbert Szaluś wytłumaczył mi, dlaczego warto podjąć chemioterapię, z której chciałam zrezygnować i zaproponował terapie wspierające, aby zniwelować uboczne skutki leczenia onkologicznego. Zadawałam wiele pytań, na które Doktor cierpliwie odpowiadał, a gdy nie znał odpowiedzi, uczciwie mówił: nie wiem. Bez wymyślania, gdybania i wzbudzania fałszywych oczekiwań.

Zdecydowałam się na terapie wspierające i dzięki nim mogłam wrócić do pracy i normalnego funkcjonowania po ekstremalnie wyniszczającym leczeniu szpitalnym. Każda wizyta w klinice była dla mnie dopingiem i motywacją, by walczyć o swoje zdrowie. Spotkałam tam wiele osób, którym medycyna systemowa odmówiła pomocy twierdząc, że już nic się nie da zrobić. Ludzi odesłanych z kwitkiem, by pożegnać się z rodziną. Tymczasem dr Szaluś zastosował metody, dzięki którym żyją i normalnie funkcjonują. To dawało ani jeszcze więcej determinacji, aby się nie poddawać.

Nie mam dziś wystarczających słów wdzięczności dla Doktora za to, że żyję, funkcjonuję, mam plany na przyszłość i siłę, by codziennie stawiać czoła chorobie, która wciąż mi towarzyszy. Ufam, że nasz zbiorowy, społeczny rozsądek sprawi, że lekarze tacy jak Doktor Norbert Szaluś, będą mogli nieść pomoc pacjentom onkologicznym i ratować życie. Walczmy o nasze prawa!

Karolina, 39 lat

W maju 2022 roku otrzymałam diagnozę: nowotwór złośliwy piersi, potrójnie ujemny z przerzutami do węzłów chłonnych. Miałam wówczas 36 lat, dwie małe córeczki, które wówczas miały niespełna 3 oraz 5 lat. Od razu zdecydowałam się na leczenie. Przeszłam cały cykl leczenia systemowego jaki mi zaproponowano w szpitalu tj. chemioterapię przedoperacyjną (chemie czerwone i białe), a po operacji radioterapię.

Od momentu zachorowania, przez cały okres leczenia korzystałam z leczenia komplementarnego, które bardzo mi pomagało, co potwierdzały dobre wyniki krwi przed każdą kolejną chemią.  O doktorze Szalusiu dowiedziałam się już po skończonym leczeniu. Chciałam zbadać poziom komórek nowotworowych i tym samym uzyskać informację czy leczenie na które się zdecydowałam było w 100% skuteczne. Wizyta u doktora była bardzo merytoryczna, trwała ponad godzinę i mogłam pytać o wszystko co nurtowało mnie i mojego męża. Doktor wyjaśnił dokładnie na czym polega badanie. Po otrzymaniu wyniku zdecydowałam się na przyjęcie salinomycyny. Efekt był rewelacyjny! Kontrolowałam regularnie poziom komórek nowotworowych i przyjmowałam salinomycynę do czasu ustabilizowania wyniku na bezpiecznym poziomie. Z czystym sumieniem mogę polecić doktora Szalusia innym pacjentom. Jest empatyczny, nie lekceważy pacjenta, odpowiada na nurtujące pytania, do niczego nie namawia. Za wizytę płaciłam tylko na samym początku – jednorazowy koszt. Pozostałe konsultacje były bezpłatne.